Straty baz czarterowych
Ponad 80% łodzi stacjonujących w portach takich jak Tortola, Marigot, Marina de Lonvilliers, Oyster Pond i Gustavia zostało zniszczonych w wyniku dewastacyjnej siły IRMY. Dodkładną ilość jednostek nienadających się do użytku szacuje się na ok. 450 do 500 łodzi, wliczając w to jachty i katamarany zwyczajowo przeznaczone na wynajem. Osobną kategorią są straty wśród łodzi motorowych, które nie zostały uwzględnione w powyższych wyliczeniach.
Conch Charter, BVI Yacht Charter, TMM, CYOA Yacht Charter, Harel Yachts to przykłady najbardziej poszkodowanych firm, których bazy zostały dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi. Floty takich spółek jak Sunsail, Moorings, Dream Yacht Charter i VPM również poniosły znaczne straty, jednakże ich globalny charakter pozwala im na organizację alternatywnych rozwiązań swoim klientom, takich jak zmiana trasy rejsu bądź dostawa nowych lodzi w najbardziej dotknięte katastrofą rejony. I tak na przykład aż 15% rezerwacji Sunsail i Moorings w basenie Morza Karaibskiego dotyczy portów Tortola i Saint-Martin, natomiast Dream Yacht rozpoczął już swoją agendę na nadchodzącą zimę.
Pomimo, że większość baz była przystosowana do ekstremalnych warunków pogodowych i przetrwała huragan bez większych uszczerbków, szacuje się, że przywrócenie infrastruktury żeglarskiej do stanu sprzed huraganu może zająć od 2 do 3 miesięcy. Sunsail i Moorings zapowiadają częściowy powrót do swoich baz już pod koniec października.
Co dalej?
Na ten moment wszystko pozostaje w rękach stoczni, które stoją przed wyzwaniem podołania pilnemu zapotrzebowaniu na produkcję nowych łodzi. Lagoon i Fountaine Pajot ponownie zmieniły kalendarz dostaw, w pierwszej kolejności realizując zlecenia złożone przez podmioty najbardziej poszkodowane w wyniku huraganu – solidarność morska zobowiązuje! Oznacza to jednak, że wiele spośród nowych łodzi, które w nadchodzącym sezonie miały pływać w basenie Morza Śródziemnego, nie zostanie zwodowanych na czas. Wszystko wskazuje na to, że względu na przepełnione księgi zamówień będziemy mieli do czynienia ze znacznym ożywieniem na rynku łodzi używanych.
Ponadto IRMA sprowokowała małe przetasowanie jeżeli chodzi o lokalizację baz czarterwych. Niektórzy z armatorów przeprowadzających corocznie swoje jednostki pomiędzy Morzem Śródziemnym a Saint-Martin lub Tortola zdecydowali się otworzyć nowe bazy w Granadzie, na Dominice, czy też Sain-Lucie. Jeżeli dopatrywać się jakichkolwiek pozytywów tej jesiennej katastrofy, to możliwość odkrywania nieznanych dotąd wód i brzegów jest z pewnością jednym z nich.
Oczywistym jest, że podobnie jak w wypadku polskich lasów po sierpniowej nawałnicy, tak w przypadku terenów dotkniętych huraganem IRMA straty w środowisku naturalnym będą widoczne w krajobrazie przez wiele lat. Największym przegranym kapryśnej pogody jest jednak przemysł turystyczny i lokalni mieszkańcy, którzy się z niego utrzymują. Sama tylko wyspa Saint-Martin rocznie przyjmowała nawet 2 miliony odwiedzających, a handlowcy, restauratorzy, hotelarze, organizatorzy wycieczek itp. składają się łącznie na dziesiąki tysięcy zagrożonych miejsc pracy. Kraje i wyspy dotknięte katastrofą wychodzą już jednak na prostą, a naszym zadaniem jest je wspierać, odwiedzając te piękne miejsca jeszcze liczniej niż dotychczas!
Tekst: Olivier Albahary, załozyciel GlobeSailor; tłumaczenie: Seweryn Góralczyk