Nasz rejs przerwała nieoczekiwana zmiana pogody. Zbyt wysoka fala zmusiła nas do przybicia do portu. Co robić, kiedy już zabezpieczymy łódź, upewnimy się, że nie grozi mu zatonięcie, ani bolesne obicie burty? Jak spożytkować te kilka deszczowych i chłodnych godzin? Zebraliśmy dla Was kilka pomysłów, po które możecie sięgnąć, kiedy pogoda uwięzi Was w porcie. Oto i rady przygotowane przez GlobeSailor.pl :
Karty i gry planszowe – można zatopić nos w książce, ale wiadomo – zawsze lepiej się integrować J Nie trzeba zabierać planszówek, wystarczy tablet z dostępem do Internetu. W zasadzie wszystkie najnowsze gry planszowe mają swoje mobilne aplikacje, możemy dość tanio zakupić je w sklepie internetowym i w ten sposób zapewnić rozrywkę całej załodze na kilka dobrych godzin. Osadnicy z Catanu, Carcassone, Ticket to ride – to tylko niektóre z pasjonujących gier, w które możemy zagrać całą rodziną. No i jest jeszcze oczywiście nieśmiertelne Monopoly… Talia kart? To gadżet, który każdy wprawny żeglarz ma za pazuchą. Nie musimy od razu rozgrywać profesjonalnej tury pokera, możemy zawsze zacząć od makao, wojny, tysiąca. Opcji jest wiele, wybór zależy od nas.
Szanty – warto śpiewać nie tylko podczas kiepskiej pogody, ale gdy dopadnie nas ulewa, warto urządzić karaoke przy butelce dobrego trunku. Jeśli w czasie sztormu utkniemy w porcie, koniecznie zajrzyjmy do tawerny i poczujmy ten prawdziwie żeglarski, braterski klimat.
Ćwiczenie węzłów, teoria żeglarska, manewry, osprzęt – jest tyle rzeczy, których możemy się nauczyć! Zamiast ucinać sobie kolejną drzemkę (lub w przerwie między nimi) podpytajmy bardziej doświadczonych załogantów, niech pokażą, podpowiedzą. Jeśli połknęliśmy żeglarskiego bakcyla i planujemy kolejne rejsy, taka wiedza z pewnością nam się przyda.
Sprzątanie – to wcale nie taki zły pomysł. Po kilku dniach rejsu każdy jacht wymaga delikatnego uprzątnięcia i odświeżenia. O ile podczas pięknej pogody nikt nie myśli o bieganiu z wiadrem i mopem, o tyle podczas deszczu może to być przydatny i pożyteczny sposób na zabicie czasu.
Zwiedzanie okolicy – to jeden z najprzyjemniejszych sposobów na żeglarską nudę. O ile w porcie nie uwięziła nas wichura zrywająca dachy, czy deszcz, powodujący powódź stulecia, pokuśmy się o wyruszenie w głąb lądu. Zwiedzajmy okoliczne miasteczka, wstąpmy na obiad do dobrej restauracji, by spróbować lokalnych przysmaków, wybierzmy się na pieszą wycieczkę albo po prostu zaszyjmy się w jakiejś miłej kawiarence nad kubkiem gorącej kawy. Mając telefon z dostępem do Internetu łatwo odnajdziemy miejsca, które warto zobaczyć w okolicy.
Planowanie kolejnych rejsów – to jedna z przyjemniejszych czynności w żeglarskim życiu, której możemy się poddawać na okrągło, w zasadzie każdego dnia i o każdej porze. Tyle przecież jest wód do opłynięcia! Tyle lądów do zobaczenia! Jeśli trafiliśmy w czasie rejsu na wyjątkowo zgraną załogę i już wiemy, że chcielibyśmy wspólnie wybrać się w kolejną podróż, rozwińmy mapy, wybierzmy destynację, termin, popuśćmy wodze fantazji i pomyślmy, o tym, co można by zobaczyć kolejnym razem. Ciepły Adriatyk, a może zimne Szetlandy?
Każdy sposób, by przetrwać żeglarską nudę jest dobry. Można ten czas przespać, a można wykorzystać na integrację – szczególnie jeśli obok zacumuje przyjaźnie nastawiona załoga z pięknymi przedstawicielkami płci żeńskiej. Nic tak nie poprawia humoru żeglarzom podczas sztormu, jak wymiana doświadczeń z rejsu, butelka dobrego rumu i wspólne śpiewanie szant. Choć wybierając się w rejs, mamy nadzieję na słoneczną i odrobinę wietrzną pogodę, to również te deszczowe godziny, pozwalające na snucie żeglarskich opowieści w rytmie deszczu, głęboko zapadają w pamięć i budują silne wspomnienia na lata.